Ciekawostką jest to, że ten werset z psalmu 34 ma w poszczególnych źródłach różną numerację (16 lub 18). Okazuje się, że dla logiki treści zamieniona została kolejność wersetów. Obecnie mamy taki układ:
„Oczy Pana ku sprawiedliwym, a Jego uszy na ich wołanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wołali, a Pan ich wysłuchał i uwolnił od wszystkich przeciwności.
Oblicze Pana przeciw źle czyniącym, by pamięć o nich wygładzić z ziemi”.
Napotkałam również taką sekwencję:
„Oczy Pana ku sprawiedliwym, a Jego uszy na ich wołanie.
Oblicze Pana przeciw źle czyniącym, by pamięć o nich wygładzić z ziemi.
Wołali, a Pan ich wysłuchał i uwolnił od wszystkich przeciwności”.
Ostatnie zdanie – o wysłuchaniu i uwolnieniu od przeciwności – logicznie odnosi się do sprawiedliwych, a nie źle czyniących. Stąd pewnie przestawka zastosowana przez tłumaczy biblijnych.
Reklama
Każda z tych sekwencji ma swój logiczny porządek. W pierwszym przywołanym przeze mnie fragmencie na główny plan wysuwają się ludzie z ich postawami oraz konsekwencje ich działania: sprawiedliwych Pan wysłuchuje, a o czyniących zło usuwa pamięć. Zwróćmy jednak uwagę, że drugi układ, oryginalny, też się broni: otrzymujemy w tym wypadku poetycką, równie logicznie prowadzoną opowieść o oczach, uszach i obliczu Pana. We współczesnym tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia ważniejsze od środka stylistycznego stają się nasze wybory moralne.
Przy nich więc pozostańmy. Językowo mamy tu połączenie zło czyniący lub źle czyniący. W tłumaczeniach w tym miejscu pojawia się czasem fraza ci, którzy czynią (lub popełniają) zło (lub nieprawość). Znacznie częściej jednak napotkamy w tym miejscu słowo złoczyńca.
Wyraz ten, będący kalką terminów religijnych z łaciny (malefactor, maleficus) czy greki (kako-poiós, kako-ergós), jest w polszczyźnie bardzo długo, bodaj od XV wieku. W połowie XX wieku był już uznawany za słowo książkowe. Być może dlatego we współczesnych tłumaczeniach zdecydowano się na formę czyniący zło.
Analogicznie do złoczyńcy funkcjonował dobroczyńca, choć słowo to jest notowane w słownikach dopiero od XVIII wieku.
W gruncie rzeczy na początku był... złodziej. To słowo znaczyło niegdyś ‘tego, który zło działa’ albo ‘tego, który złość działa’. Mianem tym określano człowieka, który był łotrem i przestępcą i który uprzykrzał ludziom życie. Z czasem znaczenie tego wyrazu się zawęziło – do szczególnego rodzaju przestępstwa, związanego z grabieżą rzeczy. Onufry Kopczyński, XVIII-wieczny autor pierwszego podręcznika do gramatyki, objaśniał to przesunięcie tak: „Polski wyraz złodziej pokazuje, jak u przodków naszych, zamknięcia mało używających, największym występkiem była kradzież”.
Reklama
Na przeciwległym biegunie lokowało się słowo dobrodziej, czyli ‘ten, który dobro, dobroć działa’ (wyświadcza). Użycie obydwu wyrazów trafnie ilustruje przykład użyty przez słownikarzy: „Pokiś mi dobrze czynił, zwałem dobrodziejem; jakeś mi złość wyrządził, zowię już złodziejem”.
W taki sam sposób są zbudowane słowa czarodziej, kołodziej, a także potoczny, gramatycznie nie do końca poprawny... kradziej – czyli złodziej właśnie.
Zatrzymajmy się jeszcze przy dobrodzieju. Wyraz ten funkcjonuje do dziś w swoim pierwotnym znaczeniu, choć jego wydźwięk jest nieco archaiczny, podniosły. Zwłaszcza w środowisku kościelnym słyszy się nieraz o dobrodziejach, ofiarodawcach i o wdzięczności dla nich. Mamy ponadto słowa dobrodziejka i dobrodziejstwo.
Nie tylko dlatego określenie dobrodziej może nam się kojarzyć z księdzem lub innym „łaskawym panem”. Przez długi czas, począwszy od XVII wieku, funkcjonowało ono jako forma grzecznościowa. Mówiono: mości dobrodzieju, księże dobrodzieju, panie dobrodzieju, a z czasem także panie dzieju. Dziś gdzieniegdzie, zwłaszcza na wsiach, nazywa się jeszcze w ten sposób proboszcza.
A dobroczyńca? Na szczęście trzyma się mocno. Wyraz ten przejął funkcję słowa dobrodziej i dzisiaj dobrze spełnia swoją funkcję; bywa szlachetnym epitetem czy pożądanym tytułem (por. chociażby długoletni konkurs „Dobroczyńca Roku”).
Reklama
W rodzinie tego słowa znajdziemy jeszcze dobroczynność jako ‘niesienie bezinteresownej pomocy’ (np. środki na dobroczynność), ale także jako ‘cechę czegoś, co przynosi pozytywne efekty’ (np. dobroczynność miodu). Niektórzy dociekają, jaka miałaby być forma żeńska tego słowa. Gramatycznie poprawna byłaby... dobroczyńczyni.
Według tego samego modelu jest zbudowany wyraz darczyńca, termin prawny, dziś zyskujący na popularności, oznaczający ‘osobę, która przekazała dar lub darowiznę’. Słownik notuje jeszcze słowo ofiaroczyńca. Jest to ‘osoba, która oficjalnie przekazała jakiś dar lub jakąś ofiarę na szczytny cel’ (kiedyś także ‘kapłan składający ofiarę’).
Życzmy sobie, żeby dobro i zło zachowały swoje właściwe definicje – i żebyśmy umieli odróżnić jedno od drugiego. Czasem to naprawdę trudne.
językoznawca, adiunkt w Instytucie Języka Polskiego
na Wydziale Polonistyki UW,
kierownik Laboratorium Efektywnej Komunikacji UW.
Prezes zarządu Fundacji Języka Polskiego
