Reklama

Historia

Generał „Szary”

Przeszedł do legendy jako organizator akcji rozbijania niemieckich i komunistycznych więzień, dzięki czemu setki polskich patriotów odzyskiwało wolność. Najgłośniejsza z nich miała miejsce 80 lat temu w Kielcach.

Niedziela Ogólnopolska 31/2025, str. 38-39

[ TEMATY ]

historia

commons.wikimedia.org

Porucznik Antoni Heda z lewej, 1943 r.

Porucznik Antoni Heda z lewej, 1943 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Antoni Heda ps. Szary 4 sierpnia 1945 r. zarządził alarm bojowy w Samodzielnej Brygadzie Kieleckiej AK. Zgodnie z wyznaczonym planem żołnierze antykomunistycznego podziemia rozpoczęli serię pozorowanych działań bojowych wokół stolicy ziemi świętokrzyskiej i odcięli łączność miasta z krajem.

Postrach dla wrogów

Reklama

„W pobliskich lasach rozkładaliśmy miny, które wybuchały przez cały dzień. Tym sposobem zmusiliśmy wojskowy garnizon stacjonujący do opuszczenia miasta” – wspominał „Szary”. Pod osłoną nocy jego oddział wjechał do Kielc i dotarł do osławionej katowni UB przy ul. Zamkowej. W czasie 4-godzinnej akcji uwolniono blisko 700 więźniów politycznych, spośród których wielu skazanych było przez komunistów na śmierć bądź wywózkę w głąb Związku Sowieckiego. O akcji i jej dowódcy stało się głośno w całej Polsce. „Takie wydarzenia jak w Kielcach wywierały duże wrażenie w opinii publicznej, oczekującej wciąż co przyniesie dekret amnestyjny” – napisał na emigracji Tadeusz Żenczykowski. „Szary” owiany został ogólnonarodową legendą, choć lokalnie znany był i ceniony znacznie wcześniej. Przed wojną ukończył podchorążówkę i jako młody porucznik walczył w 1939 r. w swych rodzinnych stronach pod Iłżą, a potem pod komendą gen. Franciszka Kleeberga – w ostatniej bitwie kampanii wrześniowej stoczonej pod Kockiem. Uniknął niewoli i natychmiast wciągnął się do działalności konspiracyjnej. W lipcu 1940 r. otrzymał rozkaz prowadzenia jej pod okupacją sowiecką. Przekroczył granicę na Bugu, ale dopadło go NKWD i trafił do twierdzy brzeskiej. Cudem uniknął losu tysięcy polskich oficerów zamordowanych na nieludzkiej ziemi. Ocalił go wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. Powrócił w rodzinne strony i został komendantem podobwodu „Dolina” Związku Walki Zbrojnej. Ściśle współpracował z legendarnym partyzantem Gór Świętokrzyskich Janem Piwnikiem „Ponurym”. Rozbicie niemieckiego więzienia w Starachowicach i uwolnienie ponad osiemdziesięciu polskich patriotów przyniosło mu dużą sławę, podobnie jak akcje na więzienia w Iłży i w Końskich. W 1944 r. w brawurowy sposób najechał na niemieckie zakłady zbrojeniowe w Starachowicach, a jego podkomendni przebrani za Niemców opanowali fabrykę, zdobyli pieniądze oraz broń. Ogromny talent dowódczy ujawnił nie tylko w akcjach dywersyjnych, ale także w regularnych bitwach stoczonych z przeważającymi siłami wroga, gdy w walkach partyzanckich zwyciężał pod Jeleńcem, Radoszycami, Trawnikami i Szewcami. „Wodzu! Chwała Tobie, cześć!/ Czynów Twoich wieść/ W dalekie będą kraje/ buki, graby i dęby stare/ Potomnym pamięć nieść” – śpiewali jego żołnierze w popularnej piosence partyzanckiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyklęty

Reklama

Gdy w 1945 r. okupację brunatną zastąpiła okupacja czerwona, „Szary” nie poddał się dyktatowi Jałty i nie złożył broni. Zachęcony sukcesem rozbicia więzienia w Kielcach rozpoczął przygotowania do kolejnej akcji: chciał uderzyć na najsłynniejszy areszt śledczy w Polsce, czyli na mokotowskie więzienie przy ul. Rakowieckiej. Był jednak jednym z najbardziej poszukiwanych przez komunistów ludzi. Schronił się na wybrzeżu i konspirował przez 3 lata pod fałszywą tożsamością. Wpadł dopiero w 1948 r. i trafił do więzienia, które planował rozbić – na Rakowiecką. Jego śledztwo nadzorował osobiście komunistyczny sadysta i oprawca płk Józef Różański. W pokazowym procesie „Szary” skazany został na czterokrotną (!) karę śmierci. Odmówił napisania listu do Bieruta z prośbą o ułaskawienie. Po latach wspominał, że dla niego – odznaczonego dwukrotnie Orderem Wojennym Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych – byłoby dyshonorem pisać w swojej sprawie do agenta NKWD. Wielokrotnie opowiadał, że w celi śmierci podtrzymywały go codzienna modlitwa i zaufanie Matce Bożej. Karę śmierci zamieniono mu ostatecznie na dożywocie. Siedział w nieludzkich warunkach na Rakowieckiej, w Rawiczu i we Wronkach. Komunistyczne kazamaty opuścił dopiero po Październiku ‘56; nigdy nie pogodził się z powojenną rzeczywistością. Nie miał złudzeń, że PRL, nawet już po 1956 r., jest wielkim złem. Nie wstąpił do ZBoWiD. Organizował niezależne od władz komunistycznych środowisko kombatanckie, a skromne środki do życia zapewniała mu prowadzona w Kaniach Helenowskich szklarnia. Był pod stałą obserwacją bezpieki, którą szczególnie interesowały organizowane przez niego spotkania na Wykusie w Górach Świętokrzyskich, pielgrzymki kombatanckie na Jasną Górę, uroczystości poświęcone najważniejszym polskim rocznicom i bohaterom, a także działalność w tzw. Senioracie, czyli grupie niepodległościowców doradzających prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu.

Płynąć pod prąd

Gdy przyszedł sierpień 1980 r., „Szary” wspólnie z kolegami z konspiracji wojennej i powojennej utworzył „Solidarność Polskich Kombatantów”. Witany był entuzjastycznie na historycznym I Zjeździe NSZZ „Solidarność” w Gdańsku. Był żywym symbolem i swoistym łącznikiem dwóch pokoleń walczących o niepodległość. To nie umknęło uwadze junty Jaruzelskiego. Był najstarszy wiekiem na listach proskrypcyjnych, na podstawie których dokonywano zatrzymań w noc wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r. Esbecy, którzy przyszli po „Szarego”, nie mieli łatwo. Legendarny partyzant przypomniał im bowiem nieuchylony w PRL, a obowiązujący przed wojną przepis, że kawalera Orderu Virtuti Militari może aresztować tylko kawaler tego najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego. Ta krnąbrność odbiła się szerokim echem w gabinetach MSW i MON, a „Szary” opuścił więzienie na Białołęce dopiero latem 1982 r. Internowani wraz z nim działacze zdelegalizowanej Solidarności wspominali, że godzinami opowiadał im na podstawie własnych doświadczeń, jakie są główne „zasady konspirowania w czas okupacyjny”. Wiele tych nauk wykorzystali w dalszej walce z komuną.

Po 1989 r. „Szary” kierował Światową Federacją Polskich Kombatantów i nadal był nieugięty. Nie chciał tylko „stać na pomniku” i odbierać defilady, pragnął współtworzyć rzeczywistość Polski, która wychodziła z jarzma komunizmu. Gromił wszelkie działania sprzeczne z polską racją stanu. Ta bezkompromisowość budziła lęk „różowego salonu”, starającego się objąć rząd dusz w III RP. Sam bywałem świadkiem sytuacji, w których organizatorzy różnych uroczystości obawiali się oddać „Szaremu”, aby nie powiedział czegoś, co nie mieści się w granicach tzw. politycznej poprawności. Dopiero prezydent RP Lech Kaczyński podziękował mu za jego nieugiętą postawę, awansując go do stopnia generała brygady. Do końca swych dni angażował się niemal ponad siły we wszystkie działania, które służyły utrwaleniu niepodległości. Szczególnie bliscy byli mu harcerze i strzelcy, z którymi spotykał się na Wykusie, na corocznym Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej, na marszach styczniowych poświęconych powstaniu 1863 r. Powtarzał im maksymę życia: „Zawsze płyńcie pod prąd. Z prądem płyną tylko zdechłe ryby”. Zmarł 14 lutego 2008 r., w rocznicę przekształcenia ZWZ w Armię Krajową. Podczas pogrzebu jego córka wspomniała znamienne słowa, które wypowiedziała matka „Szarego”, w czasie gdy on przedstawiał jej swą przyszłą żonę: „Panienko, nie będziesz miała go na wyłączność, bo on ukochał i chce uszczęśliwiać cały świat”.

Autor jest historykiem, doradcą Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, w latach 2016-24 był szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

2025-07-29 13:55

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krwawy Wielki Piątek

Niedziela sosnowiecka 16/2014, str. 6-7

[ TEMATY ]

historia

Agnieszka Raczyńska - Lorek

7 kwietnia 1944 r. Niemcy zastrzelili na niegowonickiej ziemi 13 osób. Dzień ten przeszedł do historii jako krwawy Wielki Piątek. Każdego roku parafianie oddają hołd pomordowanym i modlą się w ich intencji. 70. rocznica tragedii stała się okazją do szczególnego upamiętnienia ofiar

Uroczystej Mszy św. w niedzielę 6 kwietnia w kościele św. Franciszka z Asyżu w Niegowonicach przewodniczył proboszcz, ks. Artur Przybyłko, który dokonał aktu poświęcenia tablicy pamiątkowej umieszczonej w kruchcie świątyni. Tablica wykonana jest z marmuru dębnickiego, a na niej widnieją słowa: „Bóg – Honor – Ojczyzna. W hołdzie tym, którzy zostali bestialsko zamordowani podczas pacyfikacji wsi, zginęli w nieludzkich warunkach w obozach koncentracyjnych, żołnierzom poległym w obronie ojczyzny, tym, którzy oddali swoje życie w walce z okupantem w różnych formacjach wojskowych i partyzanckich, w 70.rocznicę Krwawego Wielkiego Piątku – 7.04.1944 r. – wspólnota parafialna św. Franciszka z Asyżu, 7.04.2014 r.”. W górnej części epitafium umieszczono podobizny kapłanów – ks. Teofila Banacha, który uratował wieś przed całkowitą zagładą i ks. Andrzeja Nodzyńskiego, który zginął w czasie wojny.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Teologowie z KUL reagują na zarzuty w sprawie Chanuki

2025-12-19 17:14

[ TEMATY ]

KUL

teolog

chanukowa świeca

pixabay.com/

świace chanukowe

świace chanukowe

Chrześcijaństwo bez judaizmu nie istnieje, a współczesny antysemityzm nosi znamiona dawno potępionej herezji - piszą członkowie Koła Naukowego Teologów KUL w nowym stanowisku dotyczącym dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. Autorzy dokumentu, powołując się na nauczanie Soboru Watykańskiego II, podkreślają, że dialog z Żydami nie jest opcją fakultatywną, lecz koniecznością dla duchowego zdrowia Kościoła. Poruszono także kwestie stosunku katolików do święta Chanuki oraz literatury talmudycznej, przestrzegając jednocześnie przed postawą „ciasnego symetryzmu” w relacjach międzyreligijnych.

- W odpowiedzi na list otwarty przeciwko rokrocznemu obchodzeniu żydowskiego święta Chanuki na KUL, jako teolodzy postanowiliśmy dokonać przypomnienia katolickiego nauczania i optyki na temat dialogu z judaizmem. Nie robimy tego w duchu kontrreformacyjnym czy konfrontacyjnym, ale po to, by w osobach niemających jakiejś pogłębionej wiedzy w tym temacie rozwiać wątpliwości, jak na to zagadnienie patrzy cały Kościół, z Żyjącym Piotrem na czele. Tak, by nikt nie wziął za nauczanie Kościoła pewnych osobistych wątpliwości czy uprzedzeń takiej, czy innej grupy osób. Jest to wyraz naszej misji kroczenia, jako teolodzy, ramię w ramię z Kościołem, w charakterze uczniów, a nie recenzentów - mówi KAI ks. dr Karol Godlewski z KUL.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję