Reklama

Katolickie, czyli jakie?

Wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy, jest okazją do zadania naszym odbiorcom ważnych pytań: o czym pisać, aby być bliżej wierzących? Co sprawi, że czytelnik chętnie sięgnie po katolicką gazetę?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Media nie dla wybrańców

Moim zdaniem, należałoby w większym stopniu zająć się głoszeniem tego, co jest rdzeniem chrześcijaństwa, co sprawia, że jest ono (o ile jest głoszone i przeżywane konsekwentnie) nie do „podrobienia”, a mianowicie, że:

– chociaż w Polsce i na świecie widzimy zamęt i zagrożenia, to Bóg nad tym panuje i przeprowadza swój plan, którym jest zbawienie człowieka;

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– należy potępiać grzech, ale nie człowieka;

– Chrystus, Jego Ewangelia, przyjmowanie sakramentów nie są przeżytkiem, lecz przeciwnie – najlepszą odpowiedzią na pustkę duchową i moralną tych czasów;

– nic się nie zmieniło i nadal warto żyć dla innych, czynić ze służby styl swojego życia;

– na naszych oczach właśnie zawodzą wszystkie ludzkie zabezpieczenia, wierzący natomiast, choć tak samo zmagają się z pandemią, inflacją i wieloma innymi „plagami”, jednak nie popadają w rozpacz, gdyż lokują swoje nadzieje w niezawodnym „banku”, którym jest wieczność z Bogiem.

Wyszukujmy i ukazujmy czytelnikom ludzi, którzy tak właśnie starają się żyć: tworzą trwałe, zgodne małżeństwa, skutecznie przekazują wiarę dzieciom, solidnie wypełniają obowiązki zawodowe, znajdują czas na owocną działalność społeczną.

Reklama

Proponowałbym wyrwać się z karuzeli kalendarza, w którym z nużącą przewidywalnością (nic nie ujmując tym zagadnieniom!) powtarza się to samo: w styczniu – Dzień Judaizmu i Dzień Islamu, w lutym – Światowy Dzień Chorego, w kolejnych miesiącach – Tydzień Miłosierdzia, Tydzień Biblijny, Tydzień Misyjny itd., itp. Do miłosierdzia, regularnego rozważania Pisma Świętego, do odpowiedzialności za misje itp. dojrzewajmy nieustannie, a nie raz do roku!

W ramach „wychowania do prawdy, która wyzwala”, powinno się rzetelnie informować o tym, co w Kościele trudne, brudne i grzeszne. Niestety, w Polsce jak dotąd katolicki czytelnik w tego typu sprawach zdany jest na mozolne odcedzanie prawdy od kłamstwa z informacji podawanych przez portale i gazety, którym bardziej zależy na aferach niż na prawdzie.

Należy stawiać politykom umiejętne pytania, ujawniające ich prawdziwe motywacje oraz predyspozycje do działalności publicznej.

W duchu Ewangelii należy udzielać głosu ludziom pokrzywdzonym, usuwanym na margines, odzieranym z dobrego imienia przez mainstream (dziś są to np. ci, którzy wyrażają wątpliwości w kwestii szczepień, przestrzegają przed zamachem na naszą wolność; jutro, pojutrze będą to inni).

Trzeba pisać językiem zrozumiałym dla ogółu, a nie dla wybrańców po ukończonych studiach teologicznych.

Tomasz Strużanowski

Z dala od tabloidów

Reklama

Sytuacja, w której znajdują się tygodniki określone przymiotnikiem „katolicki”, nie jest godna pozazdroszczenia. Po pierwsze – muszą na równych prawach uczestniczyć w rynku medialnym, stając do konkursu z popularnymi i często grającymi „pod publikę” tygodnikami opinii. Od lat serce świeckiej publicystyki, skoncentrowanej na komentowaniu rzeczywistości i kształtowaniu światopoglądu opartego na liberalizmie, bije „po lewej stronie”, z tym większym więc obciążeniem prasa katolicka musi się mierzyć. Po drugie – niewątpliwym zobowiązaniem jest owa „katolickość”, która wymusza pewne rozwiązania estetyczne i etyczne, jak choćby unikanie tematów czy przedstawień, które skądinąd dobrze się sprzedają w prasie świeckiej. Unika się wszak tutaj znamion sensacyjności czy skandaliczności, które wpływają na poczytność. Dodajmy do tego ekspansję nowych mediów, w wyniku której czytelnictwo prasy tradycyjnej spada, choć w polskim modelu medialnym nigdy nie było ono zbyt wysokie; a także zmianę pokoleniową, która w ostatnich kilkunastu latach wpłynęła na przyzwyczajenia odbioru mediów, porzucając stare media na rzecz nowych (dla niewtajemniczonych: chodzi o media mobilne i społecznościowe). Ponadto amerykanizacja, globalizacja, komercjalizacja i jeszcze inne zjawiska komunikacyjno-społeczne, z pewnością przyczyniły się do zadania tego pytania: co zrobić, by czytelnicy chętniej sięgali po katolickie czasopismo?

Reklama

Trudno o jednoznaczną receptę i zdecydowanie nie szukałbym jej w znanych z historii prasy tendencjach do tabloidyzacji przekazu czy uciekania się do innego rodzaju atrakcjonów. Sięgnąłbym raczej do wypracowanej na gruncie hermeneutyki zasady słowa i doświadczenia. Gdy się patrzy na rozwijające się (szczególnie w czasie pandemii i przymusowej izolacji) kanały w popularnym serwisie audiowizualnym YouTube, oferujące komentarze do Ewangelii z dnia, homilie, mające u swego źródła egzegezę, wyjaśniające, komentujące czytania – można odnieść wrażenie, że jest to dzisiaj w czasopismach przestrzeń zdecydowanie niedoszacowana. Głód wszelkiego rodzaju rekolekcji, lectio divina, komentarzy wydaje się potwierdzać rozpoznanie Soboru Watykańskiego II, który widział potrzebę prowadzenia katechumenatu pochrzcielnego, obejmującego dorosłych, jurydycznie należących do Kościoła na mocy chrztu, ale w sposób niedostateczny przygotowanych do życia chrześcijańskiego. Popularność tego typu programów wydaje się umocowana w osobistym doświadczeniu. Głoszone słowo jest niejednokrotnie potwierdzane życiem, a tym samym zwraca się ku temu, co w przekazie medialnym jest najbardziej pożądane – autentyczności. Chodzi zatem o drugi z hermeneutycznych wyznaczników – egzystencję. Wypowiedź dziennikarska musi być miejscem odkrywania bytu, a to może się dokonać jedynie przez świadectwo życia. Dlatego potrzeba tekstów, które będą w sposób osobisty wyrażać prawdę, nie z ambony, ale z głębi realiów codzienności.

Adam Regiewicz

Inna wizja świata

Co sprawi, że z wielości tytułów dostępnych na rynku wybiorę pismo katolickie? To proste. Jeśli zaoferuje mi coś lepszego – inne wartości, tematy, inną wizję świata niż reszta gazet. Pismo inne niż tuziny tytułów podobnych do siebie jak dwie krople wody. Wiem, że w dzisiejszych czasach bycie oryginalnym jest niemal nieosiągalne, ale nie w przypadku gazet czy szerzej – mediów katolickich. Nie wiem więc, dlaczego pisma katolickie tego nie robią? Czemu próbują upodobnić się do mediów świeckich, które żyją ze skandali, afer, politycznych utarczek, komentarzy, i to najlepiej takich, które komuś dowalą, bez przerwy coś ganią lub kogoś niemal kanonizują. Albo ta nieustanna gonitwa, by zadowolić bożka zwanego aktualnością. A dobro leży odłogiem, ciche, nienarzucające się, pomijane... Przecież wiem, z własnych obserwacji, że w Kościele jest wielu wspaniałych, kreatywnych, pomysłowych ludzi, często heroicznych i szlachetnych. Równie wiele jest w nim pięknych inicjatyw, zdolnych zainspirować drugich. Wiem, że o tym piszecie, ale zbyt mało. Chodzi mi o pokazywanie świata takiego, jaki jest w Bożym zamyśle – dobrego, inspirującego, fascynującego. Promujcie dobro, bo ono nie ma siły przebicia zła, tandety i pospolitego kiczu.

Reklama

Druga sprawa to warsztat. Dziennikarz katolicki musi pisać dobrze, jeśli nie lepiej niż jego kolega z gazety świeckiej. Panu Bogu się to po prostu należy, nie mówiąc już o nas, czytelnikach. Powinien używać zrozumiałego, atrakcyjnego dla współczesnego czytelnika języka. Myślę, że ta kwestia ma podstawowe znaczenie. Szukam w tej prasie głównie tekstów wyjaśniających prawdy wiary, odpowiedzi na pytania, które chodzą mi po głowie. Niby wiele takich tekstów znajduję, ale niewiele rozumiem, a jeszcze mniej do mnie przemawia. Czasem ma się wrażenie, że teolodzy piszą do swoich kolegów, mając w nosie to, czy taki przeciętny katolik jak ja coś z tego pojmie. To tak, jakby w popularnym piśmie przedrukować artykuł z fachowego pisma dla neurochirurgów – niby po polsku, a jednak...

Redaktorzy gazet katolickich – pamiętajcie, że macie nie tylko informować. Macie nas prowadzić do Boga. Wyjaśniać, tłumaczyć, wspierać, rozwiewać wątpliwości, pomagać w modlitwie, w podejmowaniu trudnych życiowych decyzji. A jako że czasy mamy takie, jakie mamy – musicie bardziej przyłożyć się do roboty. Musicie nieustająco szukać nowych tematów i sposobu, jak je atrakcyjnie przedstawić... Z całego serca życzę powodzenia.

Alicja Chrabarowicz

Wybieram co mnie interesuje

Po różnego rodzaju treści dużo łatwiej sięgnąć w internecie. Na lekturę prasy katolickiej trzeba znaleźć specjalną przestrzeń, bo np. gdy podróżuję tramwajem, nie zawsze mam przy sobie gazetę, a komórkę już tak. Czasem jednak decyduję się na zakup czasopisma katolickiego, m.in. gdy przyciągną mnie ciekawa okładka lub nagłówek.

Tak też było ostatnio, gdy piękna okładka gazety parafialnej skłoniła mnie do jej zakupu i lektury. Był to piękny, przykuwający wzrok obraz św. Józefa. Gdy przeglądałam to pismo, stwierdziłam, że zawiera bardzo dobre treści dla osób mających rodzinę, dzieci. Zauważyłam, że są w nim artykuły i dla starszych, i dla najmłodszych... Dla siebie znalazłam może dwa materiały. Sama wolę czytać teksty w internecie, bo wybieram tylko to, co odpowiada moim zainteresowaniom.

Reklama

A jakie one są? Ciekawią mnie artykuły związane ze Światowymi Dniami Młodzieży i Europejskimi Spotkaniami Młodych Taizé. Interesują mnie też wszelkiego rodzaju ciekawostki. Ostatnio na spotkaniu kolędowym z przyjaciółmi zastanawialiśmy się, czy Maryja odczuwała ból rodzenia. Szukaliśmy artykułów na ten temat. Chętnie przeczytałabym też artykuły przedstawiające życiorysy mniej znanych świętych, przełomowe momenty, które zmieniły ich życie, również anegdoty, a nawet związane z nimi legendy...

Potrzebna jest też dyskusja na bieżące tematy, m.in. dotyczące ochrony życia. Internet zalewany jest komentarzami „z lewej strony”, nawet niektóre osoby podające się za dziennikarzy katolickich mają liberalny stosunek do tych spraw. Dlatego potrzebuję czytać opinie, felietony osób z drugiej strony barykady, by zebrać jak najwięcej argumentów potrzebnych w dyskusji, która się toczy w naszym społeczeństwie. Myślę, że lektura katolickiej prasy może mi w tym pomóc.

Chętnie śledzę też aktualności z życia Kościoła, ale muszą być one podane w pigułce.

Katarzyna Biłas

2022-01-18 11:57

Ocena: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Komisja Maryjna o roli mediów w szerzeniu kultu Matki Bożej

[ TEMATY ]

Jasna Góra

media

abp Wacław Depo

Artur Dąbrowski

Na Jasnej Górze obradowała dziś Komisja Maryjna Konferencji Episkopatu Polski. Wśród omawianych zagadnień znalazły się m.in. przygotowania do synodu biskupów o młodzieży i związane z tym wyzwania oraz rola mediów w kształtowaniu kultu Matki Bożej.

Obrady prowadził przewodniczący komisji metropolita częstochowski abp Wacław Depo. Obecny był także bp Łukasz Buzun z Kalisza. Biskup pomocniczy kaliski podkreślił znaczenie odpowiedzialności za przekaz medialny. Na media jako szansę w docieraniu z przekazem ewangelizacyjnym zwłaszcza do młodego pokolenia zwrócił uwagę o. prof. Grzegorz Bartosik z UKSW. – Trzeba – zaznaczył mariolog – by i Kościół znalazł się w tym nurcie rewolucji technologicznej.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Streetbus znów w trasie. Mobilna pomoc dla osób w kryzysie bezdomności

2025-11-04 11:00

mat.pras.

Streetbus

Streetbus

W poniedziałek po raz kolejny na ulice Wrocławia wyruszył Streetbus - mobilny punkt wsparcia dla osób w kryzysie bezdomności. Każdego wieczoru o godzinie 19:00 będzie wyruszał w miasto, by pomóc przetrwać zimowe miesiące, dostarczając ciepły posiłek, herbatę i możliwość ogrzania się. Ale to nie wszystko – Streetbus to także miejsce rozmowy i pierwszego kontaktu z pomocą medyczną. To jego szósty sezon - od początku swojej działalności wydał już 140 tysięcy posiłków i przejechał dystans równy okrążeniu Ziemi.

Od początku swojej działalności Streetbus wydał już 140 tysięcy posiłków i pokonał ponad 40 tysięcy kilometrów, symbolicznie okrążając Ziemię. Dla wielu osób to nie tylko autobus, ale pierwszy krok do wyjścia z kryzysu. - To niezwykły projekt, który łączy konkretne działanie z uważnością na drugiego człowieka. Streetbus pozwala nam dotrzeć tam, gdzie pomoc często nie sięga. Widzimy, że ludzie na niego czekają, znają trasę i godziny. Dla nich to znak, że ktoś o nich pamięta a my dzięki temu możemy do tych osób dotrzeć i zaoferować im kompleksową pomoc – podkreśla Magdalena Wdowiak-Urbańczyk - dyrektorka Departamentu Spraw Społecznych, UM Wrocławia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję